Okna pachną dziś światłem, jasnością. Czas pachnie jasnością i błogością. Nie dzieje się nic - może to i dobrze, bo głowa i myśli potrzebują spokoju, zwolnić od tego szaleńczego biegu ostatnich tygodni. Jakoś tak zbieram się w sobie, zbieram siły nawet męcząc się podczas walk z kurzem, który na trwałe wrósł w krajobraz naszego mieszkania. Wrósł - do dziś, bo przemeldowałam go, ale dokąd - lepiej nie wiedzieć.
Przemeldowałam też siebie, gdzieś na przylądek dobrej nadziei, albo zielony, bo tak lubię te nazwy, ten świat, który wciąż czeka na mnie otworem. Ja czekam, bo wiem, że są na tym świecie wartości, kolejność, i że na każdego przyjdzie pora. Bo skoro zdarza się źle, to jest to pewnikiem, że zdarzy się też dobrze, czyż nie?
ps., miasto wciąż trwa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz