Jeszcze trochę, jeszcze trochę deszczu i naprawdę uwierzę, że mogę się roztopić, że jestem z cukru, że mogę zniknąć. Urlop tego roku wydaje mi się być wybitnie jałowym i nie ze względu na to, że brak funduszy na ewentualne szaleństwo. Brak szaleństwa, brak chęci i brak towarzystwa. Każdy ma jakieś swoje "nowe" życie, któremu musi być lojalne i dawać mu pierwszeństwo. Nie jestem stworzona do bycia "ostatnim mohikaninem" na wydaniu, jakkolwiek to brzmi. Profesjonalnie ponoć to brzmi: singiel. Ciekawe za ile lat sama się przyznam, że to po prostu staropanieństwo?
Bredzę.
>>>...<<<
A zaraz będzie padać deszcz, czyli nareszcie coś, czego jeszcze nie było!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz