środa, 4 listopada 2009

it's going nowhere

Wierzyć mi się nie chce w swoją głupotę. Kolejny raz to robię. Załamuję nad sobą ręce i użalam się nad sobą. Dlaczego, no dlaczego? Nie mam błyskotliwego uzasadnienia, nie mam puenty ani morału. Mam tylko swoje życie, które - może nawet nie nudzi - ale w pewnym stopniu irytuje w swojej przewidywalności. Owszem, parę razy zaskoczyłam się pozytywnie. Potrafię się przyznawać do błędów, ale tak bardzo się boję, że nie doceniając tego, co mam szkodzę sobie na tyle, że kiedyś coś się na mnie zemści za takie marnotrawienie siebie. Może to ja jestem wadliwym elementem? może błędem jest pragnienie wciąż więcej i więcej? W zasadzie, to śmieszne, bo tak mało mam, a to, czego bym chciała wcale nie jest czymś nadzwyczajnym. Nie pragnę willi z basenem, 49 tys zł rocznie (ponoć to jest jakaś średnia z czegoś i czyjaś, ale nie mam sił, naprawdę, dowiadywać się czyja i czego z czego), kopii polskiego hydraulika, trojaczków i dwudziestu nianiek. Chcę normalnego życia, żyć z kimś, o kimś i o czymś. Jak w dobrym śnie, takim przeciętnym, ale pozytywnym. I nie budzić się. Są też takie sny, które bolą. Wierzę w to, że sny sprawdzają się na tzw przeciwieństwo. To głupie, ale w takich sytuacjach, chcę pogorszyć zdarzenia, coś zepsuć, żeby nie było tak dobrze w śnie, bo nigdy nie będzie tak w życiu.
Jestem zmęczona, tak pieruńsko zmęczona. I nawet sen mi nie pomaga. Nic. Męczą mnie żywoty innych ludzi, które nie są takie, jak być powinny. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo, czy dobrze, ale dlaczego niektórym układa się tak koszmarnie źle? (i nie mówię w tej chwili o sobie, mówię o całym świecie).
Dobranoc świecie, nie zasypiaj, czuwaj. Bo ja się poddaję.

2 komentarze:

  1. Dlatego powinnaś podkładać życie pod siebie tak, abyś była z niego zadowolona! [nie zawsze nam sie to udaje, ale warto próbować. bo jak nie Ty, to kto inny to zrobi? nikt]

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieprzystosowana do normalnosci nigdy sie do niej chyba nie dostosujesz. tak mysle. wymodlilam dziesiatkiem nieprzespanych nocy taka normalnosc. mam mieszkanie, czlowieka, ktory kocha wspiera, mam zakupy w hipermarkecie, plan zajec. jednak nie jest w porzadku. stany , ktore znasz ty i jak, sa jak chodzenie boso po betonie. A proba ubabrania sie w normalnosci, to jak lazenie po betoie w za malych butach. Tylko gdy pisze i wypuszczam z siebie troche powietrza czuje drobna ulge. ale dobrze naprawde byc ie moze. bo ten swiat jest chujowy. czym jest moj usmiech, przy smutku tych, co cierpia z glodu zimna i brudu w przejsciu podziemnym. pozdrawiam. czerwone-korale.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń