Na drugiej karcie mam otwarty jakiś artykuł o niepokojącej wizji przyszłości. No tak, takich wizji jest na pęczki. Dziwne, że jesteśmy tak przewrażliwieni na tym punkcie - w końcu zawsze trzeba jakoś będzie skończyć z tym życiem - w sensie, że ono skończy z nami oczywiście (bynajmniej nic nie planuję, absolutnie!). Ale nie o tym rzecz. Ciągle gryzie mnie kwestia wchodzenia w czyjąś prywatność. Kiedy granica jest przekroczona? Zapewne to sprawa indywidualna, ale dziwi mnie jak dalece można podsuwać, niemal jak na talerzu, swoje tajemnice, przemyślenia. Coś w rodzaju ciepła duchowego, egzystencjalnego. To ciepło przecież nie jest dla wszystkich. Wkurza nas, gdy ktoś pcha się w nie z butami, ale często sami wręcz prosimy się, aby ktoś zajrzał w nie, skosztował je. I to budzi mój brak zaufania, bo zatraca się kolejna rzecz - do którego miejsca jest to szczere? Bo przecież jeśli można wiele rzeczy robić pod publiczkę, to można też pisać pod publiczkę, lansować się. Pokazać się tak, jak chcemy, żeby nas widziano.
A może z drugiej strony - to jest prawdziwe "ja" danej osoby, które ujawnia się tylko w takiej sferze? Cholera, co ja się znam. Jestem tylko człowiekiem, a i to mi czasem nie wychodzi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz