niedziela, 12 grudnia 2010

koree i pewna łódka

i nie mówię o państwach, ani o chicku.

kolejny rok zbliża się do końca, a ja nie wiem nadal do czego zmierzamy w tym makro statku kosmicznym, jaką jest Ziemia. Wydumanie i bredzenie, sratata. kamień w wisłę i idziemy na tramwaj. Myślę, że duma mnie rozpiera tak bardzo, że nie jestem w stanie to udźwignąć. Mam tak genialnych ludzi wokół siebie, że statek w butelce mógłby wypłynąć na ocean spokojny, ale to ja jestem stateczkiem.
Sylwia znalazła przypadkiem na pulpicie plik o nazwie koree, spytała czy to wiersz. to nie był wiersz, ale poczułam, że to dobra nazwa. i coś we mnie zakiełkowało. to było jeszcze przed wiadomością o zwycięstwie Justyny. owa wiadomość mnie uskrzydliła, że ja też, chcę być godna takich znajomych. tylko czy dam radę?

i jeszcze jedno. nauczyłam się, że szczęście też bywa trudne i ciężkie. dźwigać je, to sztuka. ale warto, tak samo jak warto być.

2 komentarze:

  1. ej no, nie pierdol :)
    zdecydowanie pisanie wierszy NIE JEST warunkiem żeby być "godnym" takich znajomych, zdecydowanie nie o to chodzi w przyjaźniach, nawet z poetami :)
    natomiast zgadzam się, że takie info jak sobotnie USKRZYDLA :D

    OdpowiedzUsuń
  2. to co jest godne a co nie można ocenić po latach... jak nabierzemy dystansu do tego wszystkiego co nas otacza...

    /marketingpopolsku

    OdpowiedzUsuń