sobota, 22 maja 2010

nowe, nowe.

I jestem. Za sobą mam 19,5 miesiąca mieszkania na ul. Paulińskiej w pewnym starym i bardzo zmęczonym mieszkaniu. W końcu powiedzieliśmy "dość". Dość przeciekających ścian, cieknącego sufitu, rodzącego się grzyba na ścianach i pokoju przechodniego. Od dziś będziemy mieszkać jak ludzie. Tylko czy cała reszta jaką gwarantować powinno życie też przyjdzie? przez ostatnie kilka dni chodziłam podekscytowana jak wariat, szczęśliwa - na myśl o nowym tak się napełniałam się radością niesamowicie szczerą. Otwartość na nowe i takie tam. Teraz znowu czuję lęk. I lekki żal, tęsknotę. Uczucia naturalne, tak samo jak to, co nas spotyka.
"...to przychodzi spoza nas."
A może właśnie ze środka nas samych?

1 komentarz: