i coś jakby wszystko się posypało. może nie do końca. życie ma w sobie tak wiele, że ciężko szufladkować i skupiać się na części. Skoro część - musi więc być gdzieś jakaś całość. Skoro całość - to musi być i obraz, który tworzymy. Dla niego warto próbować? czekać? Nie wiem nic już, poza tym, że przyszło coś jakby lato, ciepło, słońce grzeje niemiłosiernie i o to chodzi. dzieje się też życie, między innymi. Dorota lada dzień urodzi, Dominika lada dzień wychodzi za mąż. Staram się uczestniczyć w tym wszystkim, choć przyznaję bezwstydnie, że coraz mniej mam siły do skupiania się na innych i chciałabym wreszcie móc zrobić coś dla siebie, poświęcić sobie czas w 100% i olać resztę świata. Ale to byłoby kosztem innych, a tak przecież nie potrafię... Cóż, zobaczymy, co życie przyniesie. Patrzę w nie od tyle lat i nie wyłoniło się jeszcze nic szczególnego, nic, co pozwoliłoby mi być silniejszą, co sprawiłoby, że bardziej bym ceniła wszystko. Ale z drugiej strony, czy można bardziej?
Morał: dobrze jest jak jest? poprzestawanie na małym? zwątpienie? grrr, mam dość. potrzebuję bezmyślnych wakacji. Po prostu.
środa, 9 czerwca 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)